czwartek, 31 października 2013

[azja środkowa] Dzień 29. Kirgistan. Dolina Naryńska.

6 września 2012.
Dzień 29. Dolina Naryńska.

Rano ledwie tylko wystawiłem głowę z namiotu...




 Jedziemy w strone Sailmani Tash. To miejsce, gdzie można spotkać petroglify sprzed 4tys lat.




Trochę sami,trochę z pomocą tubylca dojeżdzamy w miejsce gdzie nam sie wydaje, że bedzie to tu. Idziemy doliną kilka kilometrów, po drodze fundujemy sobie 50m wspinaczkę po niemalże pionowym osuwającym sie zboczu. Petroglifów ni śladu. Wracamy do auta. Dokładna lektuta przewodnika uzmysławia nam, że by tam dotrzeć potrzeba prawie całego dnia trekingu. i jeszcze ten opis: : Datarcie tu to przygoda sama wsobie. Nie próbuj dostać sie tu samemu i tak nie trafisz";-) No pięknie.
Kierunek Kazarman.



W Kazarman, które okazuje się być nieco większą wioską robimy drobne zakupy, udaje się nam zjeść obiad w aszkanie. Jedziemy teraz w stronę jeziora Songkul doliną rzeki Naryń.












Ci panowie zatrzymali nas tylko po to, bo chcieli by im zrobić zdjęcie ;-)


Droga oczywiście bez asfaltu kurzyła się wyjątkowo mocno. Każde auto wzbijało wielkie masy pyłu, który utrzymywął się przez dobre 10 minut.


Słońce chyliło się ku zachodowi. Zdjęcia aż same się robiły. Jechaliśmy przeto wolno, bo co chwila jakiś postówj na kolejne zdjęcie.



Opuszczamy w końcu dolinę rzeki Naryń, ruszamy w góry.









Przejechaliśmy jakąś przełęcz, potem małą wioskę. Czas szukać miejsca na nocleg. W miedzyczasie zachodzi słońce w ujmujących kolorach.





Stajemy na przełęczy. Dziko, pusto i widokowo. No, może nie tak dziko, bo po chwili pojawia się wóż z sianem.


Spis treści:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz