poniedziałek, 16 września 2013

[azja środkowa] Dzień 9. Uzbekistan. Chiwa.

17 sierpnia 2012
Dzień 9. Uzbekistan. Chiwa - pustynia

Nocleg na hotelowym dachu ma jeszcze jedną zaletę. Zapewnia fantastyczne widoki o poranku. Znów wystarczy tylko otworzyć oczy.













Czas na śniadanie ;-)



Ładne światło, pusto. Można iść i przespacerować się po starym mieście.




Nie ma nikogo prócz sprzątaczek i policjantów.





Sukienki sprzątaczek są równie kolorowe co widoki.




Powoli wraca życie. Pierwsze otwierają się stoiska z pamiątkami.



Wracamy do hotelu, trzeba posprzątać w sypialni ;-)


Nie śpieszy się nam zbytnio. Idziemy na targ.


Znajduje się on poza murami starego miasta i ... wciąga ;-)





Ten pan nakłada do butelek ubite białko kurze z niewiarygodną ilością cukru. Tu doskonały półprodukt do miejscowych wypieków.




Herbaty kupione, owoce i warzywa również. Jedziemy. Czeka nas 450 kilometrów jazdy przez pustynię. Niestety czeka na nas przykra niespodzianka. Droga w pewnym momencie zanikła pod dużą ilością piasku i jedziemy bardzo powoli w tumanach kurzu.



Telepiąc się po wertepach widzimy prawie gotową drogę, budowaną równolegle do naszej. Niestety nie da się z niej skorzystać, bo poustawiano co 100 metrów wielkie kloce betonowe. Droga pewnie czeka na otwarcie, ech...


Łapie nas wieczór gdzieś na pustyni, kilkadziesiąt kilometrów przez Bucharą.



 Śpimy w gaju oliwnym.

Spis treści:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz