Dzień 22. Tadżykistan. Po drugiej stronie Afganistanu.
Rano jak zwykle. Wpierw ze śniadaniem, choć pojawił się nowy element. Butelka wódki. Na szczęscie nie trzeba pić ;-)
Gospodarz przepraszał ze spaliśmy na ziemi, ale jak przyjechalismy, to on juz spał. Przez kilka kolejnych godzin zjeżdżamy w dół rzeki. Jest coraz bardziej gorąco. Po drodze oglądamy życie afgańskich tadżyckich wiosek. Normalno.
Droga, którą jedziemy jest dopiero budowana przez ekipę z Iranu.
Rzeka przebija sie przez wysokie góry widowiskowym kanionem.
Po afgańskiej stronie szlak wciąż szlak pieszy. I to dość wysokogórski.
Widzimy także budowę mostu na granicznym Piandżu.
W końcu żegnamy Piandż i Afganistan i kierujemy się na Quliab.
Tam mała naprawa auta i przykra niespodzianka - Tadkowi ukradziono telefon. Podczas naprawy jeden z dzieciaków go zwinął korzystając z naszej nieuwagi. Jako, że nikt się nie przyznał, pojechaliśmy na milicję. Po pięciu godzinach czekania wpierw odzyskano telefon a później kartę. Sprawna i skuteczna jest milicja w Tadżykistanie. I to po godzinach pracy! Bo akcja skończyła się koło północy. Nocleg zaraz za miastem.
Spis treści:
Świetna sprawa. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń