Dzień 8. Uzbekistan. Mojnak - Chiwa
Pobudka o wschodzie słońca.
Nie wstaliśmy pierwsi ;-)
Nad stromym brzegiem stoi monument upamiętniający tragedię Morza Aralskiego i jego mieszkańców.
Jedziemy w stronę Chiwy. Kilkanaście kilometrów dalej mijamy niepozorną budowlę. Stoi nieopodal drogi, to miejsce pochówku jakiegoś czcigodnego męża.
Kolory urzekają i pokazują co nas czeka w Uzbekistanie.
Pierwsze stoiska arbuzów. Cena dość atrakcyjna. Złotówka za sztukę. Wyjaśnia się zagadka z granicy, gdzie widzieliśmy, jak każda osoba przekraczająca granicę z Kazachstanem niosła ze sobą po kilka arbuzów. Widać lepszy zarobek niż na papierosach i alkoholu;-)
Niedaleko Nukusu w Chodzali ( Khojali ) oglądamy ruiny starożytnego miasta.
Na drugim planie miejscowy muzułmański cmentarz.
Rozglądamy się za paliwem, bo w Uzbekistanie benzyna i ropa są flagowymi produktami gospodarki niedoborów. Wedle cen na stacjach ropa kosztuje około 1,8 zł za litr. Super cena, tylko nigdzie jej nie ma. Trzeba przypomnieć sobie sposoby organizowania paliwa z czasów PRLu. Pytamy się żołnierzy, którzy z czołgami zaparkowali gdzieś na pustkowiu. Nie ma. Pytamy taksówkarzy. No nie ma. W końcu sukces. Widzimy jak robotnicy usiłują wyremontować drogę z pomocą koparki i walca. Podchodzimy. Zagadujemy. Kupujemy 40 litrów od robotników drogowych po okazyjnej cenie 2,2 zł/l.
Na Nukusem, gdzieś nad Amu-Darią widzimy ciekawe wzgórze, przypominającym kształtem Góry Stołowe. To Wieża Milczenia, na której wyznawcy zoroastryzmu “grzebali” zmarłych. Martwe ciało jest wg zoroastryzmu "nieczyste" tj. skażające ziemię i ogień. Aby uniknąć skażenia ziemi, zwłoki pozostawiano w specjalnych wzniesionych budowlach, na żer ptakom.
Na szczycie postument kamienny, na którym pozostawiano zwłoki.
Wychodząc napotykamy się na uzbeckich turystów ;-)
Na kolejnej stacji niespodzianka. Jest paliwo. Znaczy oficjalnie nie ma, za to sprzedawca za 2700 sum coś może znaleźć na zapleczu. Znalazł 40 litrów. Dobre i to.
Przekraczamy Amu-Darię. Stajemy na środku mostu i robimy zdjęcia. Zaraz za rzeką zatrzymuje nas milicja na punkcie kontrolnym. Przecież nie można stawać na środku mostu, jest zakaz fotografowania, bo to obiekt strategiczny. Rozmowa toczy się w dość miłej atmosferze. Na tyle miłej, że na koniec następuje wymiana prezentów. My cztery scyzoryki, oni nam arbuza ;-)
Mijamy miejscowość Urgencz. Ciekawostka, tu urodziła się i ma swoją ulicę Anna German. Z Urgenczu do Chiwy jest około 30 kilometrów. Obie miejscowości łączy linia trolejbusowa.
Chiwa jest pierwszym większym miastem na trasie naszej podróży po Uzbekistanie. Większym, choć najmniejszym z trzech miast jedwabnego szlaku ( Chiwa, Buchara i Samarkanda). Wyróżnia się na plus zdecydowanie zwartą zabudową starego miasta zwanego Ichon Qala otoczonego wysokimi murami ulepionymi z gliny. Samo miasto, wedle legendy, założone przez Chama, syna Noego, pochodzi najprawdopodobniej z 8 wieku i przez setki lat najbardziej było znane z największego w Azji Środkowej targu niewolników. Dociera tu niewielu turystów, z racji sporego oddalenia od Samarkandy, będącej głównym celem zorganizowanych wycieczek. I pewnie przez ten klimat trochę zapomnianego, leżącego na uboczu, kameralnego miasta podoba się najbardziej.
Dojeżdżamy na tyle wcześnie, że udaje się wejść na mury starego miasta i zrobić zdjęcie, którego nie zrobiłem rok wcześniej. Bo jest to moja druga wizyta w Uzbekistanie i to na przestrzeni roku. Życie jednak potrafi zaskakiwać. Uzbekistan oglądany drugi raz zachwyca podobnie.
Stojąc na najwyższej części muru, przy siedzibie chana można spokojnie pokompletować zachód słońca w tak miłych okolicznościach przyrody ;-)
Na kolację, w miejscowej tubylczej knajpie zamawiamy gorący Lagman i zimne piwo. ... Lagman to bardzo gęsta, tłusta i sytna zupa z mięsem, kluchami, ziemniakami i warzywami. Zatrzymujemy w hotelu wewnątrz murów starego miasta. Wygląda całkiem porządnie. Wybieramy opcję spania na dachu. Chłodniej i taniej. 7,5 dolarów za osobę.
Przed snem jeszcze spacer po Starym Mieście. Cicho i urzekająco.
Spis treści:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz