niedziela, 15 września 2013

[azja środkowa] Dzień 4. W drodze.

12 sierpnia 2012
Dzień 4. Rosja/Kazachstan

Poranek zaczyna się mocnym akcentem. Na chwilę przed wjazdem na drogę zaczyna odpadać nam koło. Szczęście, że jechaliśmy szutrówką, więc dość wolno. Wychodzimy z auta. Oglądamy.



Na szczęście daje się wkręcić zapas. Emocje się lekko wyciszają. Jedziemy!

Jedziemy wzdłuż kanału Don-Wołga, nazwanego, a jakże by inaczej, imieniem Lenina. 


Napotykamy całkiem sympatyczne stoisko z wszelakimi świeżymi warzywami i owocami.


Mijamy Wołgograd. A dalej droga prowadzi cały czas wzdłuż Wołgi, którą czasami widać z samochodu. W Rosji wsie bolszyje. Wołga też.



Jak morze...


Sianokosy też tu urządza się z rozmachem


Za oknem kolejne wioski, z niebanalnymi widokami na stojące granaty ;-)


Na stare, zniszczone cerkwie pamiętające czasy cara


Kolejne stoiska, głód nam nie grozi.


Cmentarze


Dojeżdżamy do Astrachania. Nie w głowie nam szukanie kawioru, szampan w sklepie jest. Architektura przedmieścia urzeka.



Do granicy już niedaleko. Po drodze, w miejscowości Krasny Jar, most pontonowy. Płatny!


Kolejna granica. Kolejna granica znów zadziwia. Jedna godzina. Udaje mi się skorumpować celnika rosyjskiego kwotą 85 groszy. Wspomniał tak nieśmiało o swoim hobby, że zbiera monety z różnych krajów. Ależ proszę bardzo. ;-)
Po drugiej stronie lekki bałagan. Jedno czynne okienko a ruch w obie strony. Kazachstan to już wolny rynek. Babuszki stoją z plikami banknotów i chętnie wymienią nasze dolary. Paliwo za niecałe 2 złote. Można tankować do woli… Zaraz za granicą auto zaczyna stawiać opór, musimy stanąć na nocleg. Obok rzeczki z wielką masą komarów i niespotykaną wilgotnością. Rosa, a wręcz woda osiadała na wszystkim.
Spis treści:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz