piątek, 12 kwietnia 2013

[indie] Ladakh. Suplement

Jedną z ciekawszych rzeczy, które spotkaliśmy w Ladakhu były bardzo interesujące przydrożne tablice. Było ich naprawdę dużo, rzucały się w oczy. Różnorodność, humor, dosadność, styl - tak, nad tym musiała pracować  kreatywna i pomysłowo ekipa. Ale może przejdźmy do konkretów.
Same tablice można podzielić tematycznie.
Pierwsza to krajoznawczo - turystyczne, pięknie reklamujące miejscową krainę. Poniższa wita przy wjeździe do Doliny Indusu.


wtorek, 9 kwietnia 2013

[indie] Ladakh. Dzień 30

15 lipca 2012
New Delhi - Warszawa

Piotrek wyleciał w nocy, a my dopiero rano taksówką na lotnisko. Szybko i sprawnie i już w startujemy. Specjalnie chciałem kupić bilety na powrót za dnia, by zobaczyć i Himalaje i Karakorum i Hindukusz. Wszystko oczywiście popsuły chmury. Odsłoniło się dopiero nad Afganistanem.


[indie] Ladakh. Dzień 29

14 lipca 2012
New Delhi

Wstajemy. Czas na małą wycieczkę po Delhi. Monsun nie monsun, trzeba się ruszyć. Łapiemy motorikszę i za chwilę pochłania nas ogromny ruch uliczny. Motoriksza ma ten plusik, że można z niej zrobić takie fajne zdjęcie jak to poniżej.


poniedziałek, 8 kwietnia 2013

[indie] Ladakh. Dzień 28


13 lipca 2012
Leh (3600m) - New Delhi

Żegnamy nasz hotel, tym razem już na dłużej, ale pewnie za kilka lat trzeba będzie tu wrócić. Tyle tu tego... Taksówka na lotnisko. Samolot się opóźnia, ale na szczęście po godzinie jest. Więc powinniśmy dziś odlecieć. 
Startujemy. Przez kilka minut rozpoznajemy z góry miejsca, w których byliśmy w ostatnim miesiącu. Niestety po kilku minutach wlatujemy w chmury i koniec widoków.


piątek, 5 kwietnia 2013

[indie] Ladakh. Dzień 27


12 lipca 2012
Leh (3600m)

To miał być ostatni dzień w Leh. Postanowiliśmy wybrać się na rafting. Wybraliśmy opcję najdłuższą i ponoć najtrudniejszą. W sumie podchodziło to pod rozrywkę ekstremalną, choćby z uwagi na to, że nie umiem pływać ;-) Piotrek nie podzielał naszego entuzjazmu i postanowił zostać w Leh i nacieszyć się miastem i zakupami. A my ruszyliśmy rankiem na spływ. Auto odebrało nas z hotelu. Okazało się, że jest to spływ po części w technologii "zrób to sam". Podjechaliśmy pod jakiś dom i okazało się, że musimy pomóc załadować ponton na dach. No fajnie, jakoś załadowaliśmy. I potem poproszono nas o załadowanie kolejnego pontonu. To już było wyzwanie, ale dzięki wiosłom udało się wrzucić na górę drugi ponton. 


[indie] Ladakh. Dzień 26


11 lipca 2012
Pangunagu (4600m) - Leh (3600m)


Rano budzimy się z nadzieją, że ktoś po nas przyjedzie.


środa, 3 kwietnia 2013

[indie] Ladakh. Dzień 25


10 lipca 2012
Changpa (4950m) - Pangunagu (4600m)

Spało się już znacznie lepiej niż wczoraj. Ranek piękny. Przy śniadaniu zaczęli pojawiać się pierwsi goście.


[indie] Ladakh. Dzień 24


9 lipca 2012
5200m - Changpa (4950m)

Z ulgą powitaliśmy dzień. Dziś powinno być lepiej. Czekały nas dwie przełęcze, obie po ok. 5400 m, ale z łagodnymi, dwustumetrowymi podejściami.


wtorek, 2 kwietnia 2013

[indie] Ladakh. Dzień 23


8 lipca 2012
Karzok (4550m) - 5200m

Rano pogoda się trzyma. Pełna mobilizacja. Przed nami nasz szczyt wyjazdu, czyli przełęcz Yalung Nyau La mierząca 5440m. Osły są, plecaki więc nie bez radości oddajemy w rece osiołkowego. Wychodzimy.  Podejścia jest całe 900 metrów. W zasadzie sporo. Liczymy na aklimatyzację i rozchodzenie po poprzednim treku.