poniedziałek, 8 kwietnia 2013

[indie] Ladakh. Dzień 28


13 lipca 2012
Leh (3600m) - New Delhi

Żegnamy nasz hotel, tym razem już na dłużej, ale pewnie za kilka lat trzeba będzie tu wrócić. Tyle tu tego... Taksówka na lotnisko. Samolot się opóźnia, ale na szczęście po godzinie jest. Więc powinniśmy dziś odlecieć. 
Startujemy. Przez kilka minut rozpoznajemy z góry miejsca, w których byliśmy w ostatnim miesiącu. Niestety po kilku minutach wlatujemy w chmury i koniec widoków.



Mieliśmy lecieć z międzylądowaniem w Jammu, toteż nieco się zdziwiliśmy, kiedy pilot oznajmił nam, że właśnie wylądowaliśmy w Delhi. Wyjście z samolotu i koszmar powraca. Gorąco i wilgotno, znaczy monsun w akcji. Aż się nie chce wysiadać z samolotu. Bierzemy taksówkę, jedziemy na Paharanj, czyli dzielnicę z tanimi hotelami. Nie szukamy długo. Atmosfera Paharanju wraz z temperaturą, chaosem, tłumami i hałasem nas mocno poraża. No niby wiedzieliśmy co tu nas może spotkać, ale jednak wiedzieć to jedno, a być na miejscu to co innego. Chyba  w drugim kolejnym stwierdzamy, że szukać dalej nie będziemy, nie mamy sił. 400 Rs od osoby wydaje się być rozsądną ceną. A warunki całkiem niezłe. Jak na Indie oczywiście ;-) Koniecznie z klimatyzacją. Chociaż hałas po włączeniu tejże wydaje się być nie do zniesienia, to jednak w minutę po jej wyłączeniu po powrotnym ataku gorąca,stwierdzamy, że wolimy głośniej i chłodniej ;-)
Wychodzimy przejść się po okolicy. Pierwsze wrażenia. Koszmar. Gorąco i duszno, śmierdzi, dziki tłum wszędzie dookoła, hałas, co chwila ktoś nas zaczepia i czegoś chce. Nawet aparatu nie chciało mi się wyciągać. No ale nie będziemy się tak łatwo poddawać.




Wróciliśmy do hotelu. Potem przeszła burza i na 5 minut poprawiła powietrze. Zrobił się wieczór. Poszliśmy coś zjeść. Z góry, podczas niezłej kolacji wyglądało już wszystko trochę lepiej. Ustalamy plany na jutro.



Z tarasu restauracji widoki bardzo rozległe. Można nawet wypatrzyć jaszczurkę na Evereście. ;-)


Idziemy spać. Decydujemy się wyłączyć klimę, bo hałas nie pozwala zasnąć. Po godzinie budzimy się cali mokrzy, włączamy z powrotem ;-)


Dzień 1. Warszawa - Leh
Dzień 2. Leh - Hemis - Thiksey - Leh
Dzień 3. Leh - Khardung La - Diskit - Turtuk
Dzień 4. Turtuk - Hunder - Diskit - Panamik
Dzień 5. Panamik - Pangong Tso
Dzień 6 Pangong Tso - Leh
Dzień 7 Leh - Lamayuru
Dzień 8 Lamayuru
Dzień 9 Lamayuru - Wanla
Dzień 10 Wanla - Hanupatta
Dzień 11 Hanupatta - Photaksar
Dzień 12 Photaksar - Senggi La BC
Dzień 13 Senggi La BC - Gongma
Dzień 14 Gongma - Hanuma La BC
Dzień 15. Hanuma La - Omang
Dzień 16. Omang - Hanumil
Dzień 17. Hanumil - Padum
Dzień 18. Padum - Parkachik
Dzień 19. Parkachik - Kargil
Dzień 22. Leh - Karzok
Dzień 23. Karzok - 5200m
Dzień 24. 5200m - Changpa
Dzień 25. Changpa - Pangunagu
Dzień 26. Pangunagu - Leh

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz