wtorek, 9 kwietnia 2013

[indie] Ladakh. Dzień 29

14 lipca 2012
New Delhi

Wstajemy. Czas na małą wycieczkę po Delhi. Monsun nie monsun, trzeba się ruszyć. Łapiemy motorikszę i za chwilę pochłania nas ogromny ruch uliczny. Motoriksza ma ten plusik, że można z niej zrobić takie fajne zdjęcie jak to poniżej.



Ma też mały minusik, bo przy jakiekolwiek drobnej stłuczce zostaniemy zgnieceni do zderzaka.


Sprawnie jednak po kilkunastu minutach jazdy trafiamy pod Czerwony Fort. Na wejściu lekki bałaganik, znaczy remont. Kupujemy bilety, w cenie ok 10 dolarów. Indianie płacą jakieś 25 razy mniej. Tak tu się rozumie sprawiedliwość.  Inie myślcie, że dzięki temu biedni Hindusi mogą zwiedzać. Ci biedni nie mają czasu i pieniędzy na takie fanaberie jak turystyka. Podróżuje miejscowa klasa średnia, a nie sądzę, by była biedniejsza od nas chociażby ;-)

Zaraz po wejściu wita nas pięknie zabezpieczone stanowisko strzelnicze.


Do powitań dołączyły się jakieś wiewiórki, których tu pełno.


Sam teren fortu ciekawy, choć nie powala.



Za to można sobie popatrzeć na ludzi ;-)


I na ręce ;-)


Hindusi, oczywiście Ci których na to stać, uwielbiają podróżować


i robić milion zdjęć.


Kończymy z Czerwonym Fortem. Idziemy w stronę Starego Delhi


Po drodze dużo ciekawych rodzajowych scenek. Poniżej pojazd miejscowego przedstawiciela handlowego Pepsi Co.


W Indiach najważniejsze to znaleźć sobie jakąś niszę. Ten pan to przenośna umywalka. Woda i ręcznik. Proszę bardzo. Za 10 rupii.


Elektryka w tym kraju to chyba dziedzina bardziej skomplikowana niż loty w kosmos ;-)


Wizyta na targu...



Wożenie rikszą to naprawdę ciężki kawałek chleba.


Podstawowa zasada własnego interesu. Musi być widoczny. Stąd wszystko wykonywane bądź sprzedawane jest na ulicy. Na zdjęciu zakład ślusarski.


Doszliśmy do centrum Old Delhi. Zakorkowane wszystko maksymalnie. Żadnego ruchu. Na szczęście na piechotę da się przecisnąć pomiędzy tymi wszystkimi autami.


Rikszarz, pod każdą szerokością geograficzną, musi przede wszystkim mieć umiejętność spania w najbardziej niesamowitych pozycjach i miejscach.


Reklama zewnętrzna prawie jak u nas...


Toaleta przydworcowa. Wersja hard. Nie wiem zupełnie jak sobie radzą kobiety. Może nie sikają ;-)


Paharanj - czyli dzielnica, gdzie turysta plecakowy musi trafić. Tanie hotele, restauracje, sklepy. I największy syf przy okazji. A ponoć rok temu ta ulica bardzo się ucywilizowała. Została poszerzona, rozebrano stragany i dobudówki, pojawił się asfalt (!). Heh...
A nam zniknął wczorajszy szok. Ludzie już tak nie zaczepiali, pogoda, choć okropna, dała się przeżyć, brud i chaos jakoś nie raził. No zaczęło się w końcu podobać! ;-)


Tak wyglądał kucharz w "restauracji" gdzie jedliśmy. Celowo wybraliśmy lokal przy dworcu, tam gdzie stołowali się miejscowi. Ulica była bardziej rynsztokiem niż ulicą ;-). Kucharz ubrany był tylko w białą i brudną przepaskę na biodra i cały ociekał potem. Zjedliśmy. Kurczaka curry. Żyjemy i mamy się dobrze ;-) Pewnie ostrość potrawy zabiła wszystko to co mogłoby nam zaszkodzić.Kolejnego dnia też przyszliśmy ;-)


Przy tym serwowanym na ulicy lassi poddaliśmy się. Zobaczyliśmy "czyste", bo po umyciu, naczynia plus wielki gar lassi, który nie zachęcał. No nic. Na całość nie poszliśmy, nie byliśmy chyba jeszcze gotowi ;-)


A tak działa policja. Auto źle zaparkowane, podjeżdża dźwig, łapie za zderzak i podnosi ;-) Właściciel dramatycznie krzyczy, zderzak zaczyna się giąć... toteż negocjacje kierowca musiał zakończyć by nie stracić przodu.


Toaleta w wersji soft ;-)


Na Paharanju wieczorami rozrywek moc...


A my jeszcze zakupy, kolacja, zakupy. I jeszcze "widowisko" światło i dźwięk w Czerwonym Forcie. Szkoda czasu.


Dzień się skończył. Delhi zaczęło się podobać. Nawet pomimo monsunu. Szkoda, że rankiem już wylatujemy... Ale na pewno powrócimy tu jeszcze.


Dzień 1. Warszawa - Leh
Dzień 2. Leh - Hemis - Thiksey - Leh
Dzień 3. Leh - Khardung La - Diskit - Turtuk
Dzień 4. Turtuk - Hunder - Diskit - Panamik
Dzień 5. Panamik - Pangong Tso
Dzień 6 Pangong Tso - Leh
Dzień 7 Leh - Lamayuru
Dzień 8 Lamayuru
Dzień 9 Lamayuru - Wanla
Dzień 10 Wanla - Hanupatta
Dzień 11 Hanupatta - Photaksar
Dzień 12 Photaksar - Senggi La BC
Dzień 13 Senggi La BC - Gongma
Dzień 14 Gongma - Hanuma La BC
Dzień 15. Hanuma La - Omang
Dzień 16. Omang - Hanumil
Dzień 17. Hanumil - Padum
Dzień 18. Padum - Parkachik
Dzień 19. Parkachik - Kargil
Dzień 22. Leh - Karzok
Dzień 23. Karzok - 5200m
Dzień 24. 5200m - Changpa
Dzień 25. Changpa - Pangunagu
Dzień 26. Pangunagu - Leh

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz