12 lipca 2012
Leh (3600m)
To miał być ostatni dzień w Leh. Postanowiliśmy wybrać się na rafting. Wybraliśmy opcję najdłuższą i ponoć najtrudniejszą. W sumie podchodziło to pod rozrywkę ekstremalną, choćby z uwagi na to, że nie umiem pływać ;-) Piotrek nie podzielał naszego entuzjazmu i postanowił zostać w Leh i nacieszyć się miastem i zakupami. A my ruszyliśmy rankiem na spływ. Auto odebrało nas z hotelu. Okazało się, że jest to spływ po części w technologii "zrób to sam". Podjechaliśmy pod jakiś dom i okazało się, że musimy pomóc załadować ponton na dach. No fajnie, jakoś załadowaliśmy. I potem poproszono nas o załadowanie kolejnego pontonu. To już było wyzwanie, ale dzięki wiosłom udało się wrzucić na górę drugi ponton.
Potem pozostało tylko wrzucić wiosła, kaski i kapoki i ruszyliśmy.
Dojechaliśy na miejsce gdzie spływy się kończą, czyli do połączenia dwóch rzek:Zanskaru i Indusu. Tu czekaliśmy sam juz nie wiem na co. Okazało się, że spływać będziemy z grupą Amerykanów. Ale ci jeszcze nie zeszli z treku. Super. Tymczasem przy przystani jakaś wojskowa uroczystość. Była orkiestra, dywan, odświętnie umundurowanii oficerowie. Trafiliśy na jakieś zawody sił specjalnych. Wpierw skakali ze spadochronem, potem pływali pontonem.
W końcu ruszyliśmy na miejsce startu. Oglądaliśmy z góry nasza rzekę. Nasze miny zrobiły sie jakieś niewyraźne, bo w dole płynęła dość wartko wielka rzeka, szumiąc jak samolot przy starcie ;-) No to pięknie, będzie niezła atrakcja.
Dojechaliśmy. Cały sprzęt trafił na brzeg. Pojawili się w końcu Amerykanie. Czas zacząć przygotowania.
Mateusz nie bez trudności ubrał się w kombinezon piankowy w rozmiarze L ;-)
Nie wyglądałem lepiej ;-)
Na chwilkę przed startem jeszcze czas na pozowanie.
Potem 10 minut szkolenia. I płyniemy. Rety. Ogólnie polegało to na tym, że na głośne hasło należało jak najpmocniej wiosłować, a na kolejne hasło wyciągać wiosła w górę i poddac się żywiołowi. Aparat został na brzegu. Nie przeżyłby tej podróży. Zdjęcia robiłęm od czasu do czasu telefonem. Ale ważne! Robiłem tylko wtedy, gdy było zupełnie spokojnie i nie groziła nam komenda "wiosłuj!" Siedliśmy w pierwszym rzędzie, co już na wstępie pozbyło nas złudzeń, że na sucho z tego nie wyjdziemy. A tak wyglądał nasz "opiekun"
Już w pierwszej minucie woda zgotowała nam wielki prysznic. Przynajmniej nie trzeba było się już zastanawiać, kiedy będziemy mokrzy. Już byliśmy.
Amerykanie to ciekawa nacja. Na pytanie: where are you from?, odpowiedź brzmiała: Ney York albo Washington DC. No bo przecież oczywiste, że są z USA i nie musza teog mówić. Heh, od dziś będę odpowiadał Amerykanom na takie pytanie, że jestem z Włodawy ;-)
Płynęło się jednak całkiem fajnie, tylko trzeba było cały czas uważać i często napierać wiosłami by nie wpaść na skały.
W pewnym momencie z drugiego pontonu wypadła dziewczyna. Zachowała spokój, położyła się i unosząc się na powierzchni czekała na ratunek. Podłynęliśmy do niej i dokonaliśy udanej akcji ratunkowej. Emocje były! Oczywiście zdjęć żadnych ;-)
Płynęliśmy fantastycznym przełomem. Pionowe ściany po obu stronach rzeki.
W końcu jakby trochę spokojniej.
Ponieważ brakowało atrakcji miejscowi flisacy zachęcili Mateusza by wyskoczył i udawał przerażonego. Wyglądał przekonywująco. Uratowaliśy i jego ;-)
Potem była akcja próby wywrócenia pontonu. Nieudana na szczęście.
I na szczęście już dopływamy. Prawie trzy godziny trwał ten nasz spływ. Uff... żyjemy.
Na koniec obiad na przystani i wracamy do Leh. Po drodze zrobiło się ładne światło.Powoli żegnaliśy się z okolicą.
Wieczorem jeszcze ostatnie zakupy i szaszłyki od pana na zdjęciu. Pyszne były.
I spać, Rano czeka samolot i Delhi.
Dzień 1. Warszawa - Leh
Dzień 2. Leh - Hemis - Thiksey - Leh
Dzień 3. Leh - Khardung La - Diskit - Turtuk
Dzień 4. Turtuk - Hunder - Diskit - Panamik
Dzień 5. Panamik - Pangong Tso
Dzień 6 Pangong Tso - Leh
Dzień 7 Leh - Lamayuru
Dzień 8 Lamayuru
Dzień 9 Lamayuru - Wanla
Dzień 10 Wanla - Hanupatta
Dzień 11 Hanupatta - Photaksar
Dzień 12 Photaksar - Senggi La BC
Dzień 13 Senggi La BC - Gongma
Dzień 14 Gongma - Hanuma La BC
Dzień 15. Hanuma La - Omang
Dzień 16. Omang - Hanumil
Dzień 17. Hanumil - Padum
Dzień 18. Padum - Parkachik
Dzień 19. Parkachik - Kargil
Dzień 22. Leh - Karzok
Dzień 23. Karzok - 5200m
Dzień 24. 5200m - Changpa
Dzień 25. Changpa - Pangunagu
Dzień 26. Pangunagu - Leh
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz