czwartek, 21 marca 2013

[indie] Ladakh. Dzień 18

3 lipca 2012
Padum (3500m) - Parkachik (3600m)

Dzień w zasadzie miał być dzień bez niespodzianek. Ale życie, bądź Indie, potrafią zawsze zaskoczyć. Poranek minął na zbieraniu wczoraj wypranych rzeczy, drobnych zakupach, wzdychaniu ku pięknym górom, które widać było gdzie tylko się spojrzało.



Podjechał jeep. Trasa do Padum liczy 240 kilometrów. Kierowca ocenił to na 8-10 godzin.


Wpierw jednak odjechaliśmy w bok, do klasztoru Karsha.


Który oczywiście dumnie znajdował się na zboczu, nad wioską.


Plecaki w aucie, a my zamieniamy się w turystów sandałkowych ;-) Na lekko, bez ciężkich butów. Co za miła odmiana. Wspięliśmy się na samą górę klasztoru ( warto!). Widoki pierwszorzędne.


A sam klasztor warty spędzenia w nim czasu.








W końcu ruszyliśmy. Ale jak wiadomo, nigdy nie dość ciekawych klasztorów, to zatrzymaliśmy się po 10 kilometrach by spojrzeć na najstarszy w okolicy klasztor w Sani.



Mieliśmy trochę pecha, bo trafiliśmy na dość zaawansowane prace budowlane. Z ich charakteru ciężko było wywnioskować czy są to prace rozbiórkowe czy coś jednak się tu buduje. Mogliśmy tylko obejść sobie dookoła, bo klasztor był zamknięty i nie sposób było go otworzyć.




Jedziemy dalej. Jeszcze 230 kilometrów. Miejsca w aucie tak nie za wiele. Zwłaszcza w części bagażowej, gdzie siedzieliśmy w trójkę. Za to można było wyciągnąć nogi. Na chwilkę rzecz jasna.


Jechaliśmy cały czas w górę, wzdłuż rzeki, o skądinąd znajomej nazwie Doda.


Czasem przy drodze można zobaczyć i takie obrazki.


Im bliżej przełęczy, tym robiło się bardziej wysokogórsko. Na przykład ten piękny lodowiec.


Jest i przełęcz. Mamy nadzieje, że teraz tylko z górki i jakoś do tego Kargil się dotoczymy. Droga, która jedziemy asfalt posiadała tylko na pierwszych 15 km od Padum, dalej już kamienie i dziury.


Podczas zjazdu z przełęczy pokazała nam się piękna góra Arjuna.


A później dwie bliźniacze góry. Nun i Kun. Oba siedmiotysięczniki. Najwyższe w całej okolicy.


Tymczasem powoli zaczynało zmierzchać. Drogi jeszcze wiele przed nami, stanęliśmy w związku z tym na popas.



W tle daleko klasztor Rangdum.




Słońce zaszło, szykowaliśmy się więc na kilka godzin jazdy w ciemności.


Mijaliśmy Nun i Kun. Na drodze coraz więcej wody spływającej z gór. Ostatnie kilka dni upałów spowodowało szybsze topnienie śniegu i nasza droga robiła się coraz ciekawsza.


I kiedy już było zupełnie ciemno stanęliśmy. Okazało się, że droga ginie w zwale błota i kamieni. Nie wiadomo ile metrów ma nasza przeszkoda, nie dało się bardzo przejść. Zwłaszcza po ciemku. Widzimy, że już stoi tu trochę aut czekających na świt i na odblokowanie drogi. Cóż było robić. Rozbijamy namioty, wyjmujemy maszynki. Gotujemy, kolacja i do śpiwora spać ;-)


Dzień 1. Warszawa - Leh
Dzień 2. Leh - Hemis - Thiksey - Leh
Dzień 3. Leh - Khardung La - Diskit - Turtuk
Dzień 4. Turtuk - Hunder - Diskit - Panamik
Dzień 5. Panamik - Pangong Tso
Dzień 6 Pangong Tso - Leh
Dzień 7 Leh - Lamayuru
Dzień 8 Lamayuru
Dzień 9 Lamayuru - Wanla
Dzień 10 Wanla - Hanupatta
Dzień 11 Hanupatta - Photaksar
Dzień 12 Photaksar - Senggi La BC
Dzień 13 Senggi La BC - Gongma
Dzień 14 Gongma - Hanuma La BC
Dzień 15. Hanuma La - Omang
Dzień 16. Omang - Hanumil
Dzień 17. Hanumil - Padum
Dzień 18. Padum - Parkachik
Dzień 19. Parkachik - Kargil
Dzień 22. Leh - Karzok
Dzień 23. Karzok - 5200m
Dzień 24. 5200m - Changpa
Dzień 25. Changpa - Pangunagu
Dzień 26. Pangunagu - Leh

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz