Senggi La BC - Gongma
Ranek spędzamy w luksusach. Śniadanie pod namiotem, co prawda menu to samo co zwykle ( herbata, kaszki, musli, i inne paskudztwa ). W namiocie były tylko herbatniki, lizaki, papierosy, zupki chińskie, mydło, papier toaletowy i cola ( dzięki ci Panie za ta colę ;-))
A to gospodarz namiotu.
W Ladakhu, przy tych bardziej uczęszczanych szlakach, można spotkać takich namiotów całkiem sporo. My widzieliśmy tylko dwa przez cały trek, ale raczej związane było to z faktem, że był jeszcze czerwiec, a sezon ruszał od lipca.
I ruszyliśmy na przełęcz. Śniegu jak widać cała masa. Przed nami ruszyła grupka z Polski. No ale oni byli na all inclusive trek ;-) Przewodnik, kucharz, kilku pomocników, namiot - jadalnia, a nawet namiot - toaleta. I co dzień piwo wieczorem ;-)
W pewniej chwili jeden z naszych osiołków pośliznął się na śniegu i obsunął w stromym zboczu 10-15 metrów. Na szczęście zatrzymał się i z pomocą Piotrka i Mateusza udało się osiołka uratować. Całe zdarzenie widać na poniższym zdjęciu.
Jest! Senggi La - prawie pięciotysięczna przełęcz - 4950 m. Na górze wieje, nic nie widać, spadamy w dół.
Po drugiej stronie znów pojawia się droga. Usiłujemy ja nieco skracać, ale dość ostrożnie bo zbocze dość strome.
W oddali widać już dolinę rzeki Zanskar.
Widok do tyłu na naszą przełęcz i drogę, która bezlitośnie zmasakrowała zbocze, czyniąc widok jakoś tak trochę mniej przyjemnym.
Idziemy teraz trawersem po bardzo szerokiej drodze.
No i oglądamy góry Zanskaru. Pięknie się tu prezentują.
Trawersujemy dwie dolinki, kierując na widoczna w oddali mała przełączkę.
Mała przełączka / Kiupa La/ okazuje się być z drugiej strony całkiem spora. Do wioski w dolinie, Gongma, gdzie zamierzamy spać, mamy ponad 500 metrów stromego zejścia.
W związku z tym można sobie posiedzieć, odpocząć i nicnierobić.
Schodzimy.
Ścieżka jest stroma, dość krucha. Trzeba iść w dużym skupieniu by nie zjechać w dół.
Zeszliśmy w dół. Niestety wioska była położona na morenie, na którą trzeba było wejść. Doszliśmy do pierwszego zabudowania. I teraz herbatka w w zwykłym, tradycyjnym domu. Porozmawiać można co najwyżej na migi, herbata dla gości z Zachodu zwykła, na życzenie można napoić się wersją lokalną, czyli robiona na sposób tybetański.
Od centrum wsi, choć co to za wieś, kilka domów ledwie, do obozowiska jest jeszcze z 15 minut. W końcu dochodzimy. Ufff.... Można odpocząć.
Niedługo potem przychodzą panie ze wsi po stosowna opłatę za nocleg.
No i najbardziej fotogeniczna Pani. Niemalże sesja ;-)
A potem zaszło słońce i zrobiły się kolory.
I dobranoc.
Dzień 1. Warszawa - Leh
Dzień 2. Leh - Hemis - Thiksey - Leh
Dzień 3. Leh - Khardung La - Diskit - Turtuk
Dzień 4. Turtuk - Hunder - Diskit - Panamik
Dzień 5. Panamik - Pangong Tso
Dzień 6 Pangong Tso - Leh
Dzień 7 Leh - Lamayuru
Dzień 8 Lamayuru
Dzień 9 Lamayuru - Wanla
Dzień 10 Wanla - Hanupatta
Dzień 11 Hanupatta - Photaksar
Dzień 12 Photaksar - Senggi La BC
Dzień 13 Senggi La BC - Gongma
Dzień 14 Gongma - Hanuma La BC
Dzień 15. Hanuma La - Omang
Dzień 16. Omang - Hanumil
Dzień 17. Hanumil - Padum
Dzień 18. Padum - Parkachik
Dzień 19. Parkachik - Kargil
Dzień 22. Leh - Karzok
Dzień 23. Karzok - 5200m
Dzień 24. 5200m - Changpa
Dzień 25. Changpa - Pangunagu
Dzień 26. Pangunagu - Leh
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz