wtorek, 5 marca 2013

[indie] Ladakh. Dzień 13

28 czerwca
Senggi La BC - Gongma

Ranek spędzamy w luksusach. Śniadanie pod namiotem, co prawda menu to samo co zwykle ( herbata, kaszki, musli, i inne paskudztwa ). W namiocie były tylko herbatniki, lizaki, papierosy, zupki chińskie, mydło, papier toaletowy i cola ( dzięki ci Panie za ta colę ;-))



A to gospodarz namiotu.


W Ladakhu, przy tych bardziej uczęszczanych szlakach, można spotkać takich namiotów całkiem sporo.  My widzieliśmy tylko dwa przez cały trek, ale raczej związane było to z faktem, że był jeszcze czerwiec, a sezon ruszał od lipca.


I ruszyliśmy na przełęcz. Śniegu jak widać cała masa. Przed nami ruszyła grupka z Polski. No ale oni byli na all inclusive trek ;-) Przewodnik, kucharz, kilku pomocników, namiot - jadalnia, a nawet namiot - toaleta. I co dzień piwo wieczorem ;-)


W pewniej chwili jeden z naszych osiołków pośliznął się na śniegu i obsunął w stromym zboczu 10-15 metrów. Na szczęście zatrzymał się i z pomocą Piotrka i Mateusza udało się osiołka uratować. Całe zdarzenie widać  na poniższym zdjęciu.


Jest! Senggi La - prawie pięciotysięczna przełęcz - 4950 m. Na górze wieje, nic nie widać, spadamy w dół.


Po drugiej stronie znów pojawia się droga. Usiłujemy ja nieco skracać, ale dość ostrożnie bo zbocze dość strome.


W oddali widać już dolinę rzeki Zanskar.


Widok do tyłu na naszą przełęcz i drogę, która bezlitośnie zmasakrowała zbocze, czyniąc widok jakoś tak trochę mniej przyjemnym.


Idziemy teraz trawersem po bardzo szerokiej drodze.




No i oglądamy góry Zanskaru. Pięknie się tu prezentują.




Trawersujemy dwie dolinki, kierując na widoczna w oddali mała przełączkę.




Mała przełączka / Kiupa La/ okazuje się być z drugiej strony całkiem spora. Do wioski w dolinie, Gongma, gdzie zamierzamy spać, mamy ponad 500 metrów stromego zejścia.


W związku z tym można sobie posiedzieć, odpocząć i nicnierobić.



Schodzimy.


Ścieżka jest stroma, dość krucha. Trzeba iść w dużym skupieniu by nie zjechać w dół.



Zeszliśmy w dół. Niestety wioska była położona na morenie, na którą trzeba było wejść. Doszliśmy do pierwszego zabudowania. I teraz herbatka w w zwykłym, tradycyjnym domu. Porozmawiać można co najwyżej na migi, herbata dla gości z Zachodu zwykła, na życzenie można napoić się wersją lokalną, czyli robiona na sposób tybetański.




Od centrum wsi, choć co to za wieś, kilka domów ledwie, do obozowiska jest jeszcze z 15 minut. W końcu dochodzimy. Ufff.... Można odpocząć.


Niedługo potem przychodzą panie ze wsi po stosowna opłatę za nocleg.



 Proszą o wpisanie się do do pamiątkowej księgi. Są bardzo rozmowne i bardzo ciekawe.




No i najbardziej fotogeniczna Pani. Niemalże sesja ;-)



 

A potem zaszło słońce i zrobiły się kolory.



I dobranoc.


Dzień 1. Warszawa - Leh
Dzień 2. Leh - Hemis - Thiksey - Leh
Dzień 3. Leh - Khardung La - Diskit - Turtuk
Dzień 4. Turtuk - Hunder - Diskit - Panamik
Dzień 5. Panamik - Pangong Tso
Dzień 6 Pangong Tso - Leh
Dzień 7 Leh - Lamayuru
Dzień 8 Lamayuru
Dzień 9 Lamayuru - Wanla
Dzień 10 Wanla - Hanupatta
Dzień 11 Hanupatta - Photaksar
Dzień 12 Photaksar - Senggi La BC
Dzień 13 Senggi La BC - Gongma
Dzień 14 Gongma - Hanuma La BC
Dzień 15. Hanuma La - Omang
Dzień 16. Omang - Hanumil
Dzień 17. Hanumil - Padum
Dzień 18. Padum - Parkachik
Dzień 19. Parkachik - Kargil
Dzień 22. Leh - Karzok
Dzień 23. Karzok - 5200m
Dzień 24. 5200m - Changpa
Dzień 25. Changpa - Pangunagu
Dzień 26. Pangunagu - Leh

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz