wtorek, 26 marca 2013

[bieszczady] Pierwszy wiosenny weekend z widokami

24.03.2013


Wyszło oczywiście przypadkiem. Ale jak się widzi tak piękną wiosenna pogodę za oknem, to trzeba iść. Nie ma rady.

Widok ze stokówki nad Przysłopem na Łopiennik.


piątek, 22 marca 2013

[indie] Ladakh. Dzień 22


7 lipca 2012
Leh (3600m) - Karzok (4550m)

Koło 11 pod hotel zajeżdża auto. Pakujemy nasze niewielkie plecaki i jedziemy. Po drodze mijamy busika z takim sympatycznym napisem.

[indie] Ladakh. Dzień 21

6 lipca 2012
Leh (3600m)

Mieliśmy jeszcze do zagospodarowania tydzień. Pomysły były dwa. Pierwszy to wejście na Stok Kangri, czyli możliwość zaliczenia sześciotysięcznika, a drugi trek w Rupshu, pomiędzy jeziorami Tso Moriri i Tso Kar. Zdecydowaliśmy się, że bardziej chcemy pobyć kilka dni w krainie zawieszonej pomiędzy niebem a ziemią, z widokami jak z Tybetu. Poszliśmy negocjować transport i koniki. Cena jaka nam policzono za koniki była jak nie z tej ziemi. Zdecydowaliśmy się, że trasę pomiędzy dwoma jeziorami przejdziemy w stylu fast&light ;-) Czyli bierzemy absolutnie minimum i niesiemy na własnych plecach. Trek choć krótki, to jednak w większości prowadzi na wysokościach powyżej 5 tysięcy metrów. Transport załatwiony. Jedziemy jutro do wioski Karzok, a cztery później dni auto zabierze nas z okolic Tso Kar. Jako, że do Karzok jedzie się ok. 6 godzin umawiamy się na jutro około 11.
I mamy cały dzień na odpoczynek/zakupy/zwiedzanie/inne pomysły. Piotrek poszedł na zakupy, Mateusz wpadł na genialny pomysł wypożyczenia roweru i wjechaniu na Khardung La ( znaczy na 5,5 tys metrów!! ) a ja postanowiłem iść obejrzeć pałac i gompę, które nad Leh sobie stały.
Niby klimatyzacja już jest, ale trochę się zdyszałem przy wejściu pod pałac.


[indie] Ladakh. Dzień 20


5 lipca 2012
Kargil (2760m) - Leh (3600m)

Było ciemno jak pojawiliśmy się na placu dworcowym. Do tego pusto, żadnego człowieka, żadnego ruchu czegokolwiek. Zaczęliśmy wątpić, czy aby na pewno pojedziemy. w końcu, na 10 minut przez planowanym odjazdem, zauważyliśmy jakiegoś człowieka. Zapytany o autobus do Leh wskazał nam stojący na placu ciemny i pusty autobus. Interesujące. Ale podeszliśmy i zastukaliśmy w drzwi. Po kilkunastu sekundach zobaczyliśmy zaspaną postać wychylającą się z dachu autobusu. Okazało się, że to jest nasz kierowca ;-) A po chwili pusty z pozoru autobus ożywił się. Okazało się, że w autobusie spało kilkanaście osób, pewnie jadących ze Srinagaru. I po chwili z dachu zeskoczył drugi kierowca i 5 minut później już jechaliśmy. Podróżowanie autobusem w Ladakhu niesie ze sobą pewnie ograniczenia. Głównie związane z wielkością miejsca. Fotele ustawione są w rzędzie 3+2. I przystosowane do małych Hindusów, co nie mierzą więcej jak 160cm. A miejsca na nogi jeszcze mniej niż Ryanairze ;-D. Ale szybko zapomnieliśmy o niedogodnościach związanych z małą ilością miejsca. Kierowca ku uciesze pasażerów puszczał na cały regulator mieszankę miejscowej muzyki. Przez 30 minut nawet mi się podobało, ale w czwartej, szóstej czy dziesiątej godzinie miałem zupełnie dosyć. Kaseta była jedna, a głośniki waliły z siłą 90 decybeli. Aj.


[indie] Ladakh. Dzień 19


4 lipca 2012
Parkachik (3600m) - Kargil (2760m)

Rano, skoro świt, obudził nas hałas, który niósł nadzieję. Przyjechała koparka. Mogliśmy też zobaczyć co właściwie nam zablokowało drogę. Sto metrów błota i kamieni.


czwartek, 21 marca 2013

[indie] Ladakh. Dzień 18

3 lipca 2012
Padum (3500m) - Parkachik (3600m)

Dzień w zasadzie miał być dzień bez niespodzianek. Ale życie, bądź Indie, potrafią zawsze zaskoczyć. Poranek minął na zbieraniu wczoraj wypranych rzeczy, drobnych zakupach, wzdychaniu ku pięknym górom, które widać było gdzie tylko się spojrzało.


[indie] Ladakh. Dzień 17

2 lipca 2012
Hanumil (3450m ) - Padum (3500m)

Plan za dziś prosty. Idziemy do wioski Zangla, gdzie albo śpimy albo łapiemy transport do Padum.
Rano jeszcze cieszymy się sklepem, w którym oczywiście niby nic nie ma, ale to nieistotne.


[indie] Ladakh. Dzień 16

1 lipca 2012
Omang (3400) - Hanumil (3450)

Rano, zaraz po wyjściu z namiotu okazuje się, że okolica prześliczna, pogoda również. Jesteśmy rozbici na miescu biwakowym przy potoku Omang. Z nami tradycyjnie dwie grupy: polska i francuska, więc na biwaku dość tłoczno.


wtorek, 19 marca 2013

[norwegia] Kilka obrazków z Oslo

10 marca
W oczekiwaniu na pociąg, który miał nas wywieźć za krąg polarny kilka godzin spacerowaliśmy po Oslo. A dokładniej po wzgórzu Holmenkollen i parku Vigelanda. Oslo, to chyba jedyna znana mi stolica, gdzie mieszkańcy wsiadają z nartami, ubrani w kombinezon narciarski do metra. jada 20 minut na końcowa stację i już można szusować czy biegać. Ach... Widząc tłumy dzieci, które biegną i idą na nartach nie dziwi fakt, że to norwescy biegacze dominują w tej konkurencji sportowej. Dodam tylko, ż ew bezpośrednim sąsiedztwie Oslo znajduje się ponad 200 km tras do narciarstwa biegowego.
Zaś park z rzeźbami Vigelanda to chyba najfajniejsze miejsce w stolicy Norwegii. W sam raz na słoneczny, choć bardzo mroźny dzień.


[norwegia] Lofoty - Pomiędzy jedną zorzą a drugą

12-15 marca 2012

Lofoty - archipelag wysp lezących daleko na północ, już za kręgiem polarnym. Zima tu na szczęście nie jest straszna, a to dzięki ciepłemu prądowi zatokowemu, który zapewnia przez cała zima w miarę stabilną temperaturę w okolicy zera. Jak przyjechaliśmy to panowały akurat jakieś rekordowe mrozy ( ok. -12 stopni), co skutkowało brakiem prądu na wyspie ;-). Same Lofoty wyglądają jakby ktoś Tatry postawił na plaży. A cała historia wyjazdu to już na picasie.

poniedziałek, 18 marca 2013

[norwegia] Lofotowo i zorzowo

13-14 marca 2012
Pomysł był dość przypadkowy, ale jakoś się to potoczyło i pojechaliśmy marcową porą za koło podbiegunowe na Lofoty do miejscowości Hamnoy. Zorza była łaskawa, bo raczyła się pokazać. Trochę nieśmiało, ale zawsze.


czwartek, 7 marca 2013

[indie] Ladakh. Dzień 15

30 czerwca 2012
Hanuma La BC - Omang

Poranek cudny. Trochę nas męczyła świadomość, że mamy na śniadanie podejść 800 metrów, aż na 4800m. Trochę dużo.


wtorek, 5 marca 2013

[indie] Ladakh. Dzień 13

28 czerwca
Senggi La BC - Gongma

Ranek spędzamy w luksusach. Śniadanie pod namiotem, co prawda menu to samo co zwykle ( herbata, kaszki, musli, i inne paskudztwa ). W namiocie były tylko herbatniki, lizaki, papierosy, zupki chińskie, mydło, papier toaletowy i cola ( dzięki ci Panie za ta colę ;-))


[indie] Ladakh. Dzień 12

27 czerwca 2012
Photaksar - Senggi La BC

Rano podchodzimy do wioski. Położona na stromym zboczu w wrót stromego wąwozu. Bardzo, naprawdę bardzo malownicza.


[indie] Ladakh. Dzień 11.

26 czerwca 2012
Hanupatta - Photaksar

Noc była zimna, rano szron na namiotach, ale za to budzi nas piękne i ciepłe słońce. I okazuje się, że jesteśmy rozbici w pięknej okolicy ;-)


piątek, 1 marca 2013

[indie] Ladakh. Dzień 10.

25 czerwca 2012.
Wanla - Hanupatta

Ruszyliśmy z rana. Dziś dość długi etap, powoli cały czas pod górę. Idziemy szeroką doliną monotonnie w górę rzeki. Pogoda niespecjalna. Chmury, zasłaniające co ciekawsze wyższe góry, chłodno.