Żegnamy się z Kathmandu
Na koniec w Kathmandu zostawiliśmy sobie Paszupatinath, świątynię wyznawców hinduizmu. Położona jest nad rzeka Bagmati. Do samej świątyni moga wejść tylko wierni. Nad rzeką widać ghaty, gdzie dokonuje sie obrzęd kremacji zwłok. Po skóńczonej ceremonii, popioły zostają wsypane do rzeki. Rzeka uważana jest za świętą, bo jest dopływem gangesu. Bagmati wyglada jak każda rzeka w okolicy. Nieziemsko zanieczyszczona.
Małpy są wszędzie.
Ostatnim punktem programu była wizyta w niedalekiej dzielnicy Boudha. Centralnym miejscem jest słynna Boudhanath, największa stupa Nepalu. Mieszka tu dość liczna społeczność Tybetańczyków, którzy nadaja charakter temu miejscu. Stupa faktycznie jest olbrzymia.
Wszyscy, głównie miejscowi Tybetańczycy, pielgrzymi czy tez i turyści obchodza stupe zgodnie z kierunkiem wskazówek zegara.
Można tez wejśc na sama stupę.
Wokół stupy wybudowano liczne buddyjskie klasztory.
Pamiętam, że urzekła mnie atmosfera tego miejsca. Cisza, spokój, pogoda ducha i jakaś wewnętrzna równowaga. Idealne miejsce na pożegnanie z Nepalem.
A nam pozostały ostatnie zakupy i lotnisko. Startujemy, mamy Himalaje widoczne przez okno. Widać Masaslu, Annapurnę i Dhaulagiri. I wiele innych szczytów.
Patrząc sie na to wiedziałem, że musze tu wrócić. Udało się po czterech latach... ;-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz