wtorek, 30 listopada 2010

[nepal] 23.10.2010 Khangsar - Tilicho Base Camp

Dziś w planach dzień pełen widoków i emocji - niebezpieczne osuwiska.Śniadanie każdy wedle uznania: owsianka, chlebek tybetański, chiapati, jajka i dużo wszelakich herbat.




Droga okazuje się być nieco inaczej prowadzona niż opisuje to przewodnik, ale do tego już zdążyliśmy się przyzwyczaić. Niestety Kurczab staje się już coraz bardziej nieaktualny. Pogoga z rana doskonała.


Po drodze, już kilkanaście metrów powyżej 4000m spotykamy całkiem sympatyczny hotelik.


Widać już Annapurnę I (8091m). To taki niepozorny mały pipant ;-) po prawej. Na lewo od niego Roc Noir (7485m)


No i Wielka Bariera....


I jeszcze raz Roc Noir z Annapurną.


Bardzo sie przejmowaliśmy drogą, która miała wieść przez przepadziste osuwiska, a tymczasem wcześniej taki kwiatek.  Coś chyba musiało się uszkodzić, robotnicy budowali właśnie most wiszący, ale trzeba było przejść po tym co było. A nie było łatwo. To był na pewno najtrudniejszy moment na całym trekingu. Choć oczywiście do trudności Orlej Perci to daleko było. Kiedy tak nie bez emocji pokonaliśmy ten odcinek to zobaczyliśmy Pana, który niósł 5 sztuk drzwi drewnianych. I tez jakoś przeszedł. A nam jakoś tak się zrobiło dziwnie ;-)





A osławione osuwiska okazały się przed wszystkim fotogeniczne i wcale nie takie trudne. Ot ścieżka ;-) Trochę eksponowana i krucha.









W końcu doszliśmy do Base Camp (4150m).



Na miejscu okazało się, że miejsc nie ma, bo przyszła duża grupa zorganizowana. Pozostała do spania podłoga w jadalni.W związku z tym reszta osób była traktowana jako turyści drugiej kategorii. Bo grupa przecież musiała mieć także jadalnie dla siebie i to na cały wieczór. Śpiewali, jedli, wznosili toasty, gadali a kilkanaście osób czekało aż wielcy trekerzy się zmęczą i pójdą spać.


Dodatkowo okazało się, że nie ma kozy w jadalni więc było tak średnio ciepło. W końcu nasi trekersi zaczęli wymiękać i przejęliśmy jadalnię. Weszliśmy w te ciepłe śpiwory i mocno zdemotywował nas pewien Izraelczyk ( o nim jeszcze będzie!!) który zdjął obrus ze stołu i kładąc się na ławie po prostu się nim zawinął ;-)



Dzień 1 Warszawa - Kathmandu
Dzień 2 Kathmandu
Dzień 3 Kathmandu - Bhulbhule
Dzień 4 Bhulbhule - Jagat
Dzień 5 Jagat - Thonje
Dzień 6 Thonje - Chame
Dzień 7 Chame - Upper Pisang
Dzień 8 Upper Pisang - Manang
Dzień 9 Manang - Khangsar
Dzień 10 Khangsar - Tilicho Base Camp
Dzień 11 Tilicho Lake
Dzień 12 Tilicho Lake - Yak Kharka
Dzień 13 Yak Kharka - Thorung Phedi
Dzień 14 Thorung Phedi - Muktinath
Dzień 15 Muktinath - Jomosom
Dzień 16 Jomosom - Kobang
Dzień 17 Kobang - Do Kholagaon
Dzień 18 Do Kholagaon - Ghorepani
Dzień 19 Ghorepani - Birethandi
Dzień 20 Birethandi - Pokhara
Dzień 21 Pokhara - Sauraha
Dzień 22 Sauraha
Dzień 23 Sauraha - Kathmandu
Dzień 24 Kathmandu
Dzień 25 Kathmandu
Dzień 26 Kathmandu-Warszawa

1 komentarz:

  1. Jestem w połowie czytania i muszę przyznać, że trasa zapowiada sie interesujaco. Troche zazdroscze bo mnie minal rok i z swojego wyjazdu do Nepalu nie napisalem praktycznie ani slowa mimo, ze robilem notatki. Mam nadzieje, ze je jeszcze znajde i uda mi sie przeczytac co nabazgralem :)
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń