środa, 20 lutego 2013

[turcja] Kapadocja I - czyli obrazków z podróży po wschodniej Turcji część VIII /19.10.2011/

Dojechaliśmy tu wczesnym porankiem. Pogoda nas nieco zmroziła. Minus 3 stopnie tu wobec 28 stopni w Urfie robiło znaczącą różnicę. Do tego vhmury, słońca brak. No nic. Trochę nas wcześniej ta Turcja rozpuściła w tym temacie. Na dworcu otoczyli nas wszelacy naganiacze, a każdy z nich miał mnóstwo cudownych ofert. Odwiedziliśmy jakieś biuro. Okazało się, że mogą nas zawieźc "za darmo" do Goreme, a przy okazji zaproponowano nam hotel, całkiem sensowny bo za 20L, przejazd do Stambułu za 40L i całodniową wycieczkę po południowo-zachodniej części Kapadocji za całe 55L.
Dowieziono nas do hotelu, okazał się całkiem sympatyczny. Po tradycyjnej herbacie ruszyliśmy do muzeum w Goreme.




Muzeum, UNESCO, ponoć fantastyczne miejsce. A na miejscu okazało się to koszmar. Dziki tłum turystów,  przed wejściem na parkingu jakieś 50 autokarów, wstęp 15L. Cóż, wchodzimy. Ludzi tyle, że trzeba było czekać przed każdym miejscem mniej lub bardziej godnym uwagi. A za najciekawszy kościół trzeba jeszcze dodatkowo zapłacić 8L. Podziękowaliśmy.


Postanawiamy się gdzieś gdziekolwiek ewakuować. Za wyjściem jeszcze jedne kościół. Nawet dało się wejść.


Ruszamy na wycieczkę. Taką trochę bez planu. Mamy tylko jakiś schemat okolicy, bo map, jak to w Turcji, nie ma.


Wystarczyło przejść 10 minut, ludzie zniknęli, widoki zrobiły się oszałamiające i do tego wyszło słońce. Cudownie.


Kierujemy się w stronę Doliny Czerwonej.










Musieliśmy wyjść nad dolinę, by zorientować się gdzie właściwie jesteśmy. A wyście proste nie było. Stromo, żadnych chwytów, stopni.. Prawie wspinaczka ;-)


A na górze, jak to zwykle bywa, widoki...


Doszliśmy do miejsca, gdzie według schematu wycieczek po okolicy, czekać na nas ma piękny zachód słońca. Ponieważ do zachodu było jeszcze sporo, a do tego przed samym zachodem groziła tu inwazja zorganizowanych wycieczek to ruszyliśmy dalej. Dziewczyny, mające dość atrakcji, Doliną Różaną w stronę hotelu, a ja zechciałem wejść jeszcze na okoliczną górę, by spojrzeć jeszcze na Dolinę Zelve.
I warto było. Widoczność była fantastyczna. Erciyes Dagi, wygasły wulkan, prawie czterotysięcznik, leżący 50 km stąd prezentował się urzekająco.


Wlazłem na górę. W oddali miasto Avanos.


i cały czas Erciyes Dagi



Dolina Zelve pode mną...


Słońce już zaczynało zachodzić. Trzeba było znaleźć jakieś zejście w dolinę. Jeszcze tylko czas na autoportret.


Było coraz ładniej. Jak tu szybko schodzic i się nie rozglądać i nie zachwycać?







W końcu i słońce zaszło i jakos zlazłem na dół. Teraz tylko 6km i będę w hotelu.


Drogę umilał widok na skałę w Uchisar.


cdn...




Cz. I - Ani
Cz. II - Ararat
Cz. III - Van
Cz. IV - Hasankeyf
Cz. V - Mardin
Cz. VI - Diyarbakir
Cz. VII - Urfa
Cz. VIII - Kapadocja I
Cz. IX - Kapadocja II
Część X - Stambuł

2 komentarze:

  1. Super zdjęcia !
    Dobrze też czyta się Twoje opisy :)

    OdpowiedzUsuń
  2. dziękuję, jak widać mam spore zaległości, postaram się szybko nadrobić ;-)

    OdpowiedzUsuń