piątek, 29 lipca 2011

[berlin] "...moja ulica murem podzielona"

Z Berlinem chyba najbardziej się kojarzy mur. Nie stał długo, niecałe 30 lat, a jakaż legenda! rozebrano go niemal w całości z wielką radością w 1989 roku.
Dziś z berlińskiego muru i DDR-u zrobiono kolejna atrakcje turystyczną. Choć chyba na poziomie cepelii.




Muzeum muru mieści się przy dawnym przejściu granicznym zwanym Charlie checkpoint. Wokół rozbawieni tyryści, którzy za kilka euro robią sobie zdjęcie z przebierańcem w stroju amerykańskiego żołnierza.







Obrazu dopełniają Turcy sprzedający "pamiątki" po czasach zimnej wojny. Głównie te wschodnie.


Choć zupełnie nie wiem  czemu Bob Marley zasłużył na sąsiedztwo pamiątek po komunistach ;-)


Do tego oczywiście nieśmiertelne trabanty. W wersji safari, kabrio, limuzyna. Cóż, wszystko przecież można sprzedać.


Na szczęście można pójść nieco dalej i zaczyna to już jakoś wyglądać. Tak... jakoś codziennie i zwyczajnie. I co najbardziej zmuszające do refleksji.


Po murze zostało najczęściej tyle. Zszyte miasto.

Wciąż jeszcze różniące się między sobą.


Czasem kawałki muru można spotkać w miejscach już zupełnie odmienionych - tu Plac Poczdamski. I pasuje to znakomicie ;-)


Na koniec odwiedziny w West Gallery. Czyli długi, ponad kilometrowy odcinek muru pełen graffiti powstałych jednak już po zjednoczeniu Niemiec.Bardzo ciekawe miejsce.






















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz