21-22 września 2014
Arequipa czyli wstępujemy do klasztoru.
Wczesnym rankiem po całonocnej jeździe znaleźliśmy się w Tacna, pierwszym przygranicznym mieście lezącym w Peru. Szybko kupiliśmy bilety ( 20 soli ), zjedliśmy jakieś szybkie śniadanie w dworcowym barze i zaraz po tym siedzieliśmy w autobusie do Arequipy. Sześc godzin minęło nam na przysypianiu. Autokar był klasy semicama, stąd nie zobaczyliśmy kolejnego traumatycznego filmu miejscowej produkcji. Była w zamian jakaś szmira prosto z Hollywood. Wczesnym popołudniem wylądowaliśmy na dworcu w Arequipie. Bierzemy dwie taksówki i jedziemy szukać hotelu. Taksówkarz zawiózł nas do polecanego przez siebie hotelu. Był blisko głównego placu, wyglądał naprawdę bardzo przyzwoicie. Nazywał się Mochileros i kosztował 20 soli. Nie ma sensu szukać czegoś więcej.
Po prawie całej dobie jazdy czas na odpoczynek. Dziś tylko lekkie zapoznanie się z miastem.
Arequipa to drugie po Limie miasto w Peru. Założone przez Hiszpanów w 1540 roku, mieszka tu obecnie 800 tysięcy ludzi. Nazywane Białym Miastem z racji białego wulkanicznego kamienia, z którego wznosi się tu budynki od kilku wieków. Od kilkunastu lat wpisane jest na listę światowego dziedzictwa UNESCO.
Miasto położone jest u stóp dwóch wielkich sześciotysięcznych wulkanów: Chachani i El Misti na wysokości ok. 1600 metrów npm. El Misti, pięknie wykrojony szczyt, o równo opadających zboczach jest symbolem miasta. Widać go prawie z każdego zaułka. Trzeba tylko wysoko patrzeć. 4,5 kilometra wyżej! Turyści przyjeżdżają tu głównie by ruszyć stąd do kanionu Colca. Nie byliśmy oryginalni. Też mieliśmy taki plan.