czy zdjęcia to tylko próba opisania tego co mija? warto chociaż próbować. Powoli przenoszę się na pawel.goleman.pl, gdzie znalazło się miejsce na galerię i bloga. Zapraszam!
wtorek, 31 maja 2011
wtorek, 17 maja 2011
[uzbekistan] Dolina Fergańska
Kotlina Fergańska znajduje się na wschodnim krańcu Uzbekistanu, pomiędzy górami Pamir i Alaj. To jeden z najbardziej zaludnionych obszarów Azji Środkowej z racji żyznej ziemi zasilanej przez Syr-Darię. Z Taszkientu do Fergany jest ok 350km, czyli ok. 4,5h jazdy samochodem. Ciekawostką jest fakt, iż ze stolicy nie jeżdżą tu autobusy z racji... zbyt trudnej trasy. Fakt, jedzie się przez góry, przełęcz ok 2500m, ale droga szeroka i łagodnie się wznosząca. Czyli zostają taksówki i Damasy. Zapłaciliśmy za przejazd po ok 32 zł.
Widać góry, co prawda z dość kiepskim pierwszym planem ;-)
Widać góry, co prawda z dość kiepskim pierwszym planem ;-)
[bieszczady] Majowy weekend
Cóż, pogoda specjalnie nie dopisała. Słońca niewiele, dużo deszczu, chmur i burz. Zimno. Ale jako rekompensata, w tym roku zielono i kwitnąco było jak nigdy o tej porze. Tradycyjnie odpuszczone połoniny, bo weekend majowy to nie jest pora na nie.Dzień pierwszy to Habkowce, Łopienka, Korbania i Terka.
piątek, 13 maja 2011
[uzbekistan] Nocnym pociągiem az do końca świata
Nasza podróż pociągiem wyszła przypadkowo. Raz, że nie było planów na Termez ( a było kapitalnie! ), dwa, że mieliśmy wrócić do Taszkientu samolotem. Ale nie było biletów, a za to rok temu oddali linię kolejową z Termezu. Pociąg w 14 godzin dojeżdża do stolicy i to na wczesny poranek co nas oczywiście urządzało. Zdjęć dworca nie ma, Uzbecy traktują koleje bardzo poważnie, strach wyciągać aparat ;-) Na wejściu do dworca czeka bramka, która oczywiście piszczy cały czas, ale nikt się tym nie przejmuje. Do tego wyrywkowa kontrola dokumentów. I pociąg. Jak z kolei transsyberyjskiej. Coś koło 25 wagonów.
wtorek, 10 maja 2011
niedziela, 8 maja 2011
[uzbekistan] Na południe
Kierowaliśmy się na Termez, najdalej wysunięte miasto na południe w dawnym Związku Radzieckim. Miejscowość lezącą na granicy z Afganistanem. Jadąc tam, przez pół dnia kilkoma taksówkami, mogliśmy się przekonać, że bycie w drodze, w podróży dostarcza najwięcej wrażeń. Ciekawe, że od tego dnia, przez kilka kolejnych nie spotkaliśy żadnych turystów z grup zorganizowanych, żadnych podróżników.
Taksówka dowiozła nas do Ghuzar, gdzie mieliśmy szukać autobusu do Termezu. Ledwo wysiedliśmy od razu przy nas stanęło kilkanaście osób i każda pytała się gdzie chcemy jechać i co chcemy robić. Zrobiło się w końcu tak zwyczajnie azjatycko. Lekki chaos, opalone, śniade twarze, wszyscy w tradycyjnych strojach, głośno się przekrzykujący i machający rękami. W końcu Azja! ;-)
Ceny taksówki do Termezu były w granicach 100$, co było przynajmniej kilka razy za dużo, oczywiście żaden autobus już miał nie jechać. Nasz gospodarz, Tura, uprzedzał nas, że autobusów może być mało i poradził byśmy w razie czego podjechali do kolejnej miejscowości, gdyż tam znacząco miało być łatwiej o autobus.
I znaleźliśmy auto, którym tam pojechaliśmy. A za oknem widoki! Zupełnie odmienne, pełne egzotyki, no i góry! Zdjęcia oczywiście robione przez brudną szybę.
Taksówka dowiozła nas do Ghuzar, gdzie mieliśmy szukać autobusu do Termezu. Ledwo wysiedliśmy od razu przy nas stanęło kilkanaście osób i każda pytała się gdzie chcemy jechać i co chcemy robić. Zrobiło się w końcu tak zwyczajnie azjatycko. Lekki chaos, opalone, śniade twarze, wszyscy w tradycyjnych strojach, głośno się przekrzykujący i machający rękami. W końcu Azja! ;-)
Ceny taksówki do Termezu były w granicach 100$, co było przynajmniej kilka razy za dużo, oczywiście żaden autobus już miał nie jechać. Nasz gospodarz, Tura, uprzedzał nas, że autobusów może być mało i poradził byśmy w razie czego podjechali do kolejnej miejscowości, gdyż tam znacząco miało być łatwiej o autobus.
I znaleźliśmy auto, którym tam pojechaliśmy. A za oknem widoki! Zupełnie odmienne, pełne egzotyki, no i góry! Zdjęcia oczywiście robione przez brudną szybę.
czwartek, 5 maja 2011
[uzbekistan] Wizyta w Langar
Opuszczamy Samarkandę. Trzy miasta, piękne niewątpliwie, przesyciły nas ilością medres, kopuł, meczetów, zabytków, minaretów. Ruszamy na południe, w góry Hissar. Plan był taki by odpuścić zabytki i skupić się na widokach, ludziach i szaszłykach ;-) Taksówką jedziemy do Shakhrisabz. Widać pierwsze większe góry na tym wyjeździe.
Subskrybuj:
Posty (Atom)